czwartek, 27 października 2016

Jesienne sprawki..i herbatka dla dwojga


 Wreszcie słońce! Od dwóch dni nie pada deszcz, a warto nadmienić, że padał bagatela niemal okrągły miesiąc!!! Zeszłoroczny przymrozek odebrał nam szansę na oglądanie kwitnących cynii, dalii, a z kolei ten sezon ciągłym deszczem, mgłami doprowadził nasze astry do mówiąc bez ogródek...katastrofy estetycznej...zwyczajnie nim rozkwitły to podgniły. Tak więc rozumiecie euforię ze słońca..wreszcie, można pójść na cały dzień z grabiami, motyka i widłami, można pożyć w ogrodzie, popracować, naładować akumulatory i oczywiście raczyć się herbatką na łonie natury.


Ognisko mini, bo herbaciane jak zwykle strzeżone przez niezłomnego Ogniomistrza, Dymkołapacza, Płomieniozaganiacza...Orbiego w całej swej dumie.

Zioła jeszcze nie zasnęły, jeszcze zielenią się soczyście na skraju lasku brzozowego więc podskubujemy i parzymy. Do czajnika trafiła macierzanka, szałwia, szczypta mięty omszonej, trochę hyzopu i meliska. Ze świeżych ziół otrzymamy zielonkawy napar, dopiero gdy postoi kilka minut w imbryczku nabierze przyjemnej bursztynowej barwy. No to przerwa w pracy i polewamy:
Z herbatka w dłoni oprowadzę Was po jesiennym złocie, po soczystej zieleni, po kobaltowym niebie, po słońcu, które raczyło nas promieniami cały dzień!



I oczywiście nie obędzie się bez naszej kocicy, bo jakże to pies w kadrze, a ona co gorsza? Oto Terra podczas kociego manicure, a dalej polująca....na ćmę;) 







Złoci się leszczyna barcelońska, a tu wśród cytrynowych liści niespodzianka dla spostrzegawczych..mniam;)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz