czwartek, 8 września 2016

Z motyką na słońce

Tak wyglądało nasze małe ogrodowisko kilka lat temu, praca do dziś ma niezmienne tempo. Tak, trzeba to kochać, trzeba zżyć  się z wiatrem (u nas hula dość często), słońcem, deszczem, mgłami i tworzyć wespół z naturą harmonię.
Oprócz sporej liczby gatunków ziół z lubością uprawiamy warzywa i owoce na użytek własny. A że nie ma nic wspanialszego od zjedzenia truskawki, pomidora, prosto z krzaczka od początku stosowaliśmy organiczne nawozy i przeróżne odżywki/opryski dla roślin. Zaczęło się od zwyczajnych gnojówek, potem wywary z ziół, wreszcie emy i obornik bardzo eko, bo pochodzenia z sąsiedniego gospodarstwa rolnego.












Dziś rozmawiamy z ziołami;) Tak to nic nadzwyczajnego wystarczy je obserwować, wąchać, trochę zadbać o dobrą lokalizację przy nasadzeniach, potem podlać deszczówką oczywiście (uwielbiają miękka wodę), a one odwdzięczają się co roku swymi darami prosto z natury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz