sobota, 30 marca 2019

Wiosna...idzie nowe


Kawałeczek naszego ziemskiego raju. Patrząc z perspektywy jawi się pejzażem XVII wiecznym, z bliska z kolei sprawy nabierają innej dramaturgii. Zaczyna się życie. W biegu na czas wystartowały irysy, tulipany, żonkile, krokusy, ospałe ziółka z kocimiętką i macierzanką na czele. Kto wygra wyścig na przedwiośniu?
...tak...zdecydowanie śpiący jeszcze podbiał, sprinter wśród ziółek. To jego kwiaty otworzą spektakl słońca na ziemi.




Podbiał pospolity (Tussiflago farfara)

Wieloletnia roślina z rodziny astrowatych. Nazywa się go białodrzew, boże liczko, końskie kopytko, ośla stopa. Oprócz optymistycznej cytrynowej żółci przynosi nam ukojenie w stanach zapalnych gardła, kaszlu, chrypach. Jak mawiają stare księgi należy do najstarszych roślinnych środków wykrztuśnych. Podbiał można spotkać na leśnych polanach, łąkach i na Makowisku, skąd własnie pozyskujemy kwiaty i liście tej rośliny. Dla własnych potrzeb domowych w słoneczny i suchy dzień zbieramy jego kwiaty. Suszymy i przechowujemy w szklanym pojemniku. Stanowi część naszej domowej apteczki. Używamy naparów z kwiatów przy podrażnieniu górnych dróg oddechowych, suchym kaszlu, chrypkach. Odwar z kwiatów można stosować zewnętrznie. Jest pomocny przy obrzękach, wypryskach skórnych. Jest idealny do przemywania tłustej cery.







Wiosnę bez wątpienia zwiastują owady wybudzające się ze snu zimowego. Jako pierwsze dają znać o sobie te uśpione w domowych kryjówkach, a tuż po nich eter wypełniają inne latające, pełzające i skaczące życia. Wiedzą doskonale kiedy otworzyć oko, kiedy spiżarnia z pożywnym pyłkiem kwiatowym już otwarta, a ciepłe słońce może dogadzać ich skrzydłom i chitynowym pancerzykom.
Obudziły się biedronki, trzmiele, błonkoskrzydłe, małe bezimienne dla nas muszki, komary i pierwsze motyle. Koło życia uruchomione!



W przyjemnym ciepełku, pod dachem szklarenki rozpoczynamy prace związane z pikowaniem pomidorów, papryk, wysiewamy pierwsze ziółka, warzywa i kwiaty.
Jeszcze przed zimą wysiewamy w gruncie pod szklarnią żyto. To doskonała roślina na poplon zimowy. Wczesną wiosną przekopujemy młode i soczyste źdźbła razem z glebą. 

Na Makowisku stosujemy kilka roślin poplonowych. Jak nazwa wskazuje po plonie wysiewane, czyli ekologiczna brygada do zadań specjalnych. Ogólnie mówi się o tzw. nawozach zielonych i do ich grupy zaliczamy: gorczycę, facelię, wykę, bobik, rzepik, groch, łubin czy wspomniane żyto. Stosujemy je w celu zwiększenia zasobności i żyzności gleby. Takie nawozy mają również właściwości, których pozbawione są nawozy chemiczne, mineralne. 

Nawozy zielone:

- tworzą okrycie gleby (w biodynamicznym ogrodzie nie ma miejsca na gołą glebę)
- przeciwdziałają erozji gleby 
- ograniczają zachwaszczenie
-spulchniają glebę (dzięki systemom korzeniowym)
- motylkowe, dzięki brodawkowym korzeniom wnoszą azot do gleby
- i najważniejsze dostarczają składników pokarmowych z głębszych warstw gleby, a przekopane z wierzchnią warstwą dodatkowo użyźniają powierzchnię pod przyszły wysiew roślin użytkowych


Przez zimę pod szklarnią wzrastała powolutku sałata masłowa. Jak widać w marcowych promieniach słońca czuje się doskonale i jest niemal gotowa na zieloną przekąskę. 




Na jednym z rozsadników brylują już zabawne listki rzodkiewek, maleńkich sałat i zimujących tu nowalijek herbacianych. Poniżej królowa mięt, mięta pieprzowa.





Zupełnie pod chmurką nieśmiało, ale z rozwagą witają się z nami młodziutkie przyrosty żywokostu lekarskiego, babek, podagrycznika. Dzika apteka i dzika spiżarnia już otwarta.
To też ostatnia pora na pozyskiwanie kłączy i korzeni. Najbogatsze, najsmaczniejsze i najzdrowsze są te, które pozyskujemy gdy roślina jeszcze śpi, albo gdy zamierza to zrobić za chwilkę. O wiosennym pozyskiwaniu korzeni i kłączy już wkrótce.



czwartek, 21 marca 2019

Pożegnanie zimy i jare gody


Bajka o tym, jak zgodne grono przyjaciół, pierwej podpaliło i następnie podtopiło Śmiercichę zwaną powszechnie Marzanną, jak pod szyldem czytelnym przegnało zimę i wiosnę przywitało.




Na początku była magia, wierzenia dawnych Słowian. Obiecywały poprawę losu, przebłaganie przyrody, by ziemia lepiej rodziła, by rosło, a deszcz ratował w dni suszy.  Cykl przemian przyrody znalazł swe odbicie w kalendarzu świąt chrześcijańskich. 
Dziś pod różnymi flagami, zmieniającymi się barwami przynależności do grup, społeczności, sztucznie wytoczonych granic ze szczątkami wiedzy na temat dawnych obrządków i rytuałów przemierzamy łąki i pola z kukłą zwaną Marzanną. 
W jakim celu?
Coś w nas drzemie, coś w nas tkwi i żadna nowa siła nie może tego wykorzenić. 

Marzanna to kukła przedstawiająca boginię, którą w rytualny sposób palono  i podtapiano w czasie wiosennego święta Jarego. Któż nie pamięta ze szkoły podstawowej barwnej lalki na kiju wrzucanej do rzeki podczas wiosennego przesilenia?
To nasza rodzima tradycja, silniejsza od wszystkich zakazów i nakazów. Już  1420 roku Synod Poznański nakazał duchowieństwu zerwania z tradycją wnoszenia kukły zwanej śmiercią, a wcześniej nie raz wcześniej podtapianej w kałuży. Z kolei w wiekach XVII i XVIII próbowano Marzannę zastąpić kukłą symbolizującą Judasza i zrzucania jej z wieży kościoła.
Obecnie obrządek paleni i topienia Marzanny związany jest z nastaniem kalendarzowej wiosny 21 marca. Podążając za wewnętrzną potrzebą połączenia się w przyjacielskiej gromadzie, celebracji i kultywowaniu dawnych obyczajów i my ruszyliśmy drogą pożegnania zimy i przywitania nowego, świeżego...wiosny!







Barwna kawalkada przyjaciół przebyła łąkę i dotarła do Koziego Zakątka. Mora, Śmiercicha, Mara (Marzanna) jak obyczaj nakazuje, pierwej podpalona, później podtopiona w okolicznym kanale odeszła jak przemijająca zima. Gdzie jedno odchodzi, umiera, tam przychodzi miejsce na nowe. Dni stają się coraz dłuższe, do życia budzi się przyroda, a obfitości łąk, lasów i bezdroży oferuje nam szczodre dary roślin zielnych i pożywnych.

Jare Gody (Święto Jaryły), to kult życia, płodności i narodzin. Zarówno dla nas na Makowisku jak i dla Dyniowego Barona uprawiającego warzywa, to czas początków prac agrarnych. Niech się darzy, niech piorun wiosenny przegoni mary, a deszcz wesprze nasze rośliny.
Jare Gody przywitaliśmy biłgorajskim pierogiem z kaszy gryczanej i twarogu, ciastem z dyni i kozią szarlotką.